No i co, zaraz jedziemy. Na sam koniec oczywiście zostawiłem założenie sobie tego bloga. Plecaki czekają spakowane (jeszcze rano - a raczej w środku nocy, po tym jak zaatakują nas budziki - kilka rzeczy będzie trzeba dorzucić) i dalej w przygodę.
Idę spać. Przede mną 3 intensywne godziny snu...
Odezwę się już z Meksyku :-)