Geoblog.pl    Kefi    Podróże    Malezja    Podroz do Ipoh, czyli graja z nami w chinczyka
Zwiń mapę
2010
26
maj

Podroz do Ipoh, czyli graja z nami w chinczyka

 
Malezja
Malezja, Ipoh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9442 km
 
Zerwaliśmy się rano. Śniadanie zjedliśmy na jednej z barek przycumowanych na rzece graniczącej z dżunglą. Noodle z rana jak śmietana. W Malezji na śniadanie z grubsza jada się to samo co na obiad i na kolację.
Nasz plan jest napięty, więc musieliśmy już uciekać z dżungli. W powrotnej drodze wymieniliśmy nieklimatyzowany, gruchoczący autobus na łódkę oferującą malownicze widoki i przyjemny wiaterek. Wróciliśmy rzeką, po drodze oglądając jak lokalesi łowią ryby i podglądając jak kobiety z okolicznego plemienia biorą kąpiel. Podróż trwała 2h i była tak pełna wrażeń, że musieliśmy się podczas niej zdrzemnąć.
Zapowiadał się długi dzień w drodze. Chociaż liczyliśmy, że będzie krótszy niż w rzeczywistości był. Naszym kolejnym punktem było Ipoh, gdzie raptem dzień wcześniej umówiliśmy się na rafting rwącą rzeką.
Z Kuala Tahan nie ma prostej drogi do Ipoh. Tzn. jest - można jechać 10h krętymi drogami przez góry i dżunglę za 70RM za os. Ale można też jechać przez KL, co zajmuje teoretycznie 6h i kosztuje 35RM za os. Wymaga natomiast przesiadki w stolicy. Wybraliśmy tą drugą opcję.

O ile podróż do KL odbyła się bez problemu, o tyle drugi etap skomplikował się już na samym początku. Okazało się, że stacja autobusowa, do której jechaliśmy przez pół miasta została przeniesiona jeszcze 30 min dalej, na czas remontu tej pierwszej. Kiedy dotarliśmy do właściwego miejsca, poczuliśmy się trochę jak w Gwatemalii. Dziesiątki autobusów, setki naganiaczy ciągnących w swoim kierunku i totalne zero informacji. Z tego dworca odjeżdżają chyba wszystkie firmy przewozowe Malezji, a trzeba dodać, że ze względu na słabo rozwiniętą kolej to najbardzie popularny środek transportu, więc i firm jest bardzo dużo.

Podeszliśmy do człowieka z plakietką, który wyglądał jakby był poinformowany i zapytaliśmy go o autobus do Ipoh. 'Ipoh? Yes, yes, Ipoh, come, Ipoh', to była odpowiedź, którą dostaliśmy. Jednocześnie co najmniej 3 osoby krzyczały do nas 'Ipoh' i energicznie wskazywały naszego człowieka-informację. Co było robić, poszliśmy za nim. Stanęliśmy na przeciwko autobusu chińskiego przewoźnika 'Supernice'. Jak się później dowiedzieliśmy w Malezji dosyć popularny jest przewoźnik 'Nice' a istnieje jeszcze 'Nice2'...

Zapytaliśmy kierowcę kiedy wyjeżdża 'Around 18, 18:15'. A ile jedzie '2-3 godziny'. Bardzo precyzyjne odpowiedzi. Ale poganiani przez człowieka-informację (poganianie to ulubiony sposób chińskich szemranych przewoźników na zestresowanie pasażerów, nie tylko turystów), stwierdziliśmy, że skoro wyjeżdża za 20 minut to nie ma co kombinować. Człowiek-informacja wziął od nas po 18RM i powiedział, że zaraz przyniesie bilet. Zapakowaliśmy sie do autobusu i czekaliśmy. Po 20 minutach rzeczywiście dostaliśmy coś co przypominało bilet. Ale autobus nie ruszał. W tym czasie wciąż dosiadali się nowi pasażerowie. Autobus wyruszył dopiero koło 18:25 jak był prawie pełny.

Nie byliśmy zbyt szczęśliwi z tego opóźnienia, bo obiecaliśmy firmie od raftingu, że skontaktujemy się z nimi jak tylko dotrzemy do Ipoh i napiszemy z jakiego hostelu mają nas przetransferować (impreza organizowana jest 20km od miasta). Liczyliśmy, że będziemy na miejscu koło 19...

Po 30 min stania w korkach na trasie wyjazdowej z KL wjechalismy na kolejny dworzec autobusowy w KL. Do autobusu wszedl czlowiek z krotkofalowka i zaczal cos krzyczec. Czesc ludzi wysiadla. Podszedl do nas, spojrzal na bilet i przez krotkofalowke powiedzial cos o Ipoh, po czym zabral nam nasze bilety i dal inne, do innego miasta z 26RM. Na pytanie, czy autobus jedzie do Ipoh i czy sie tam dostaniemy kiwnal tylko glowa.
Po 10 minutach roznych roszad w autobusie podszedl do nas ten sam koles i kazal nam wysiadac. Mielismy ochote im skopac tylki. Ostatecznie przesadzili nas do autobusu, ktory wlasnie podjechal, chociaz sam kierowca tego autobusu nie umial odpowiedziec na pytanie czy jedzie do Ipoh. Przypuszczam, ze to jest sposob tej firmy na poprawe rentownosci, bo rzeczywiscie autobusy jechaly pelne. Co z tego, ze wyjechalismy z 1,5h opoznieniem.

Jakby tego bylo malo, po 1h podrozy zatrzymalismy sie na przerwe. Obsluga autobusu postanowila cos zjesc. Myslelismy, ze wyjdziemy z siebie i staniemy obok. Naprawde nadszarpneli nasze nerwy. Jedyny pozytek byl taki, ze zjedlismy bardzo dobra kukurydze, ktora w Malezji sprzedaja w kubkach nie na kolbie.

Ostatecznie do Ipoh dotarlismy ok. 23. Tradycja w Malezji jest to, ze dworce autobusowe sa oddalone od centrum miasta. Niestety lokalny autobus juz nie jezdzil. Pozostalo nam dogadac sie z mafia taksowkarska, ktora panuje w kazdym miescie. Wg. Lonely Planet dojazd taksowka kosztuje 6RM. My uslyszelismy cene 15RM. Nie bylo za bardzo z kim negocjowac, bo tutaj nie ma konkurencji. Wszystkimi zarzadza boss, ktory rozdziela kto z kim pojedzie i za ile. Machnelismy reka - bylismy styrani.

Zatrzymalismy sie w prawdziwie backpackerskim chinskim hotelu. Przedni syfek i plastikowe reczniki, genialny wynalazek, zaraz po polskich parafinowanych chusteczkach do wycierania ust w restauracji - nic sie nie wchlania!

Zrobilismy krotki spacer i napisalismy jeszcze szybkiego maila do naszej firmy od raftingu. Jednak bez wiekszych nadziei, ze go odbiora - byl srodek nocy...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
gabi
gabi - 2010-05-27 09:20
Artek, nie za dużo tych szczegółów?!:P
Gorące buziaki dla Was:*
 
tata
tata - 2010-05-27 20:58
Bardzo to wszystko higienicznie wygląda. Wręcz sterylnie. Gdzie jest ten "Trzeci Świat"? Klimaty Indii. Nie tak to sobie wyobrażałem, chociaż klimaty Szanghaju tez mnie zaskoczyły "wielkość i rozmach". Mam nadzieję zobaczyć to kiedyś na własne oczy. Trochę Wam zazdroszczę.
 
 -rodzinka z Łodzi
-rodzinka z Łodzi - 2010-05-27 23:22
pozdrawiamy serdecznie,wreszcie mogliśmy poczytać- dziękujemy za ciekawe opisy i piękne zdjęcia..Przede wszystkim wypoczywajcie i nie przejmujcie się ,że brakuje czasu na pisanie..tak jest przy dobrym wypoczynku,moc buziaków!
 
Kefi
Kefi - 2010-05-30 06:39
Malezja to mniej wiecej taki trzeci swiat jak Polska. Sa miejsca wysokorozwiniete i sa dziury i szalasy, w ktorych mieszkaja biedniejsi ludzie. Ale generalnie to kraj rzeczywiscie bardzo cywilizowany i wciaz sie rozwija. Takie KL, mimo chaosu jaki w nim panuje, moze zawstydzic niejedno zachodnie miasto.
I nie ma co zazdroscic, tylko trzeba zarzucic plecak na plecy i zwiedzac :-)
Pozdrawiamy Was serdecznie.
 
 
Kefi
Artur Kończyński
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 60 komentarzy60 100 zdjęć100 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
20.05.2010 - 28.05.2010
 
 
18.10.2008 - 02.11.2008